Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/215

Ta strona została przepisana.



XII.

Na drugi dzień po owem przedstawieniu, na którem chciała być obecną, aby uśmiechając się pod brzemieniem nieszczęścia, pokazać światowym paniom, jak należy panować nad sobą, księżna Padovani wyjechała do Mousseaux, jak to zwykle w tej porze roku czyniła. Pozornie, nie zmieniła nic w swoim trybie życia. Nie odprosiła bynajmniej gości pozapraszanych na letnie miesiące; przez te parę dni, samotnie zwykle spędzanych przed przybyciem pierwszej partyi zaproszonych, bywała zajętą urządzaniem gościnnych pokojów ale w tym roku, jak zwierz zraniony i prześladowany, biegała od rana do wieczora po obszernym parku, ciągnącym się nieskończenie długo po nad wyniosłem wybrzeżem Loary. Zmęczona, zdyszana, zatrzymywała się przez chwilę, poczem w nowym porywie boleści, rozpoczynała swoją wędrówkę.
— Podły! podły! kanalia! — wymyślała nieobecnemu, jak gdyby był tuż obok i wraz z nią gorączkowym krokiem przebiegał cienistą aleję, dochodzącą aż do samej rzeki.