Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/219

Ta strona została przepisana.

ne, siesta; gdy upał przeminął, jechano powozami na spacer do lasu, lub też pływano po rzece w lekkich czółnach, których cała flotyla stała u brzegu przy końcu parku. Zjadłszy na której wysepce podwieczorek, wydobywano zastawione więcierze; dzięki rybakom księżnej, którzy przedtem pamiętali o napełnieniu sieci, ryb znajdywano zawsze mnóstwo. Wróciwszy do domu, ubierano się do obiadu, po którym mężczyzni w sali bilardowej lub w wspaniałej galeryi palili cygara, poczem przychodzili do reszty towarzystwa, do prześlicznie urządzonego salonu, dawnej sali obrad Katarzyny de Médicis, wybitego makatami przedstawiającem historyę miłości Dydony i jej rozpacz na widok odpływających okrętów trojańskich. Ta fikcyjna historya stanowiła dziwną i ironiczną sprzeczność z rzeczywistością, nikt z obecnych nie zwracał jednak na to uwagi, wskutek tak zwykłego w salonach braku spostrzegawczości, który nie tyle pochodzi z nieumiejętności patrzenia, ile ze zbytnego zajęcia się sobą, myślenia o wrażeniu, jakie się powinno uczynić. A jednak tragiczna rozpacz i wściekłość opuszczonej królowej, która z rękami wzniesionemi ku niebu i zapłakanemi oczami wpatruje się w niknącą w oddaleniu flotę, stanowiła rażącą sprzeczność z zachowaniem się księżnej, która ze spokojnym uśmiechem przewodniczyła zebraniu, będąc jak zwykle królową obecnych pań, którym udzielała swych rad, zarówno w wyborze