Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/22

Ta strona została przepisana.

W tej upakarzającej walce, żona z natury szlachetna, uległa pierwsza i ukochany jej Paweł musiał być rzeczywiście w ciężkiej potrzebie, jeżeli teraz odważała się na krok nowy. Wszedłszy do ponurego jadalnego pokoju, który przedtem był refektarzem księży, pani Astier zastała męża siedzącego przy stole, z miną posępną i zamyśloną. Zazwyczaj jednak mistrz przychodził do stołu w dobrym humorze, uśmiechnięty i z apetytem wieśniaka, jadł wszystko nie wybredzając. Dla jego zdrowych, jak u psa górskiego, zębów, nic nie było zbyt twardem: czerstwy chleb i łykowate mięso gryzł zrówną łatwością jak twarde orzechy, któremi los tak hojnie częstuje.
— To dzień Teyssèdre’a prawdopodobnie — pomyślała pani Astier, siadając do stołu i szeleszcząc swą suknią. Zdziwiło ją, że mąż, który zwykle co środa chwalił jej toaletę, wcale zresztą dobrze wyglądającą, dzisiaj nie odezwał się wcale. Nie rozpoczynała też szturmu, rachując na to, że zaspokoiwszy pierwszy głód, rozjaśni oblicze.
Mistrz jadł za czterech, ale humor mu się nie poprawiał i gderał bez ustanku: wino było zwietrzałe, kotlety przypalone...
— A wszystko to dla tego, że ten pański pan Fage, wyłudził dzisiaj od pana trochę pieniędzy — dał się słyszeć gniewny głos Korentyny,