Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/226

Ta strona została przepisana.

się, dojrzawszy przez gęstwinę liści, okna od pokoju księcia, szeroko roztwarte na słońce.
Dla kogóż to? Kto był tym wybranym, którego spotykał zaszczyt pomieszczenia w tym apartamencie wspaniałym i wygodnym, z widokiem na park i na Loarę? Począł się rozpytywać i to, co mu odpowiedziano, uspokoiło go.
Mieszkanie przygotowano dla architekta księżnej, który dla nabrania sił po chorobie, przyjeżdżał do pałacu. Wiedząc jak zażyłe stosunki łączyły państwa Astier z gospodynią domu, wydawało się rzeczą naturalną, że w Mousseaux, które było po trochu dziełem Pawła, przyjmowano go jak swego.
Jednakże, kiedy nowy gość usiadł przy śniadaniu, jego ładna twarzyczka zmizerowana chorobą, a wydająca się jeszcze bledszą od białej batystowej chustki, obwiązującej szyję jego, pojedynek, rana, aureola romantyczności otaczająca tego rodzaju wypadki, wszystko to wywarło silne wrażenie na paniach i nawet księżna sama okazywała mu takie względy i otaczała taką opieką, iż piękny Danjou, jeden z tych ludzi, którzy chcieliby wszelkie wyróżnienia zagarnąć dla siebie a powodzenie doznawane przez innych uważają za krzywdę wyrządzoną sobie, uczuł piekącą go zazdrość. Korzystając z zaszczytnego miejsca, które u stołu zajmował w sąsiedztwie księżnej, począł, utkwiwszy oczy w talerz, po cichu kpić z pięknego młodzieńca, tak nieszczęśliwie