Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/227

Ta strona została przepisana.

oszpeconego krzywym nosem, odziedziczonym po matce; wydrwiwał jego pojedynek, odniesioną ranę, szydził z szermierzy sławnych i znanych w salach fechtunkowych, których sława wszakże topniała od drobnego ukłucia w pierwszym pojedynku. Nie wiedząc, że tak dobrze trafił, dodał:
— Wie pani, ta ich sprzeczka przy grze, to tylko pozór... Właściwym powodem była kobieta...
— Powodem pojedynku?... tak pan sądzisz?...
Skinął głową:
— Jestem tego pewnym — i uszczęśliwiony ze swej przenikliwej chytrości, zajął się otaczającem go towarzystwem, olśniewając je dowcipem i opowiadanemi anegdoktami, w których spory zapas był zawsze zaopatrzony.
W grze tej, Paweł Astier nie mógł mu dorównać, to też sympatya pań prędko zwróconą została znakomitemu gawędziarzowi, szczególniej gdy ten oznajmił, że znalazł rozwiązanie swej komedyi, którą już nawet ukończył i że przeczyta ją w salonie, kiedykolwiek podczas upału.
Wszystkie panie wydały jeden okrzyk radości, ciesząc się z przerwania jednostajności dotychczasowego trybu życia. Zresztą co za pyszna gratka dla tych uprzywilejowanych, które i tak dumne już były z tego, że listy swe datowały z Mousseaux, — teraz będą mogły napisać swym przyjaciółkom sprawozdanie z nowej, niewydanej jeszcze komedyi Danjou, czytanej przez niego samego.