Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/231

Ta strona została przepisana.

ku, wreszcie mistrz, obtarłszy wąsy, rozpoczął znowu:
— Akt drugi. Scena przedstawia... — ale głos jego w miarę, jak czytał, stawał się drżącym i stłumionym.
W pierwszym rzędzie, pomiędzy paniami, autor dostrzegł pusty fotel księżnej i patrząc po nad binoklami, szukał wzrokiem jej w olbrzymim salonie, zastawionym roślinami lub parawanami, za któremi sadowili się słuchacze, aby lepiej słyszeć lub drzemać.... Nareszcie, podczas jednej z tych przerw, które robił często i w jednakowych odstępach czasu dla zwilżenia gardła, usłyszał cichy szept i po jasnej sukni poznał księżnę, która siedząc w głębi pokoju na kanapie z Pawłem Astier, zdawała się kończyć rozpoczętą i przerwaną w galeryi rozmowę. Dla takiego jak on, popsutego powodzeniem dziecka, zniewaga to była zbyt dotkliwą. Miał odwagę dokończenia swego aktu, lecz rzucał z wściekłością na podłogę kartki, które się rozlatywały, tak że mała pani de Foder zmuszoną była szukać ich na czworakach. Wreszcie gdy szept nie ustawał, przestał czytać, wymawiając się nagłem zachrypnięciem, które zmuszało go do odłożenia na jutrzejszy dzień czytania.
Księżna całkiem zajęta pojedynkiem, o którym nie mogła się dość nasłuchać, myśląc, że to już koniec sztuki, krzyknęła zdaleka, klaszcząc w swe drobne dłonie: