Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/254

Ta strona została skorygowana.

Nie przyszli tu oni wcale dla spełnienia obrządku religijnego, ani dla uczczenia pamięci starego księcia, którego nikt w okolicy nie znał, mieli tylko ochotę zasiąść jak najprędzej za długiemi ustanowionemi po obu stronach dziedzińca stołami, przy których dwa lub trzy tysiące chłopów mogło się z łatwością pomieścić.
Z początku byli nieco onieśmieleni. Krępowała ich służba w żałobie i gajowi z krepą na kapeluszu; pod cieniem wspaniałych wiązów rozmawiali półgłosem, wkrótce jednak rozgrzani winem i smacznem jadłem, ożywili się i żałobna stypa zamieniła się w orgię.
Dla uniknięcia wstrętnego widoku tych bachanalij, księżna i Paweł wyjechali na spacer: odkry, czarnem suknem odrapowany powóz, wysokiego wzrostu lokaje w żałobnej liberyi, welon siedzącej naprzeciwko niego wdowy, wszystko to przypominało młodemu człowiekowi inne a podobne do tego spacery.
— Widocznie, w sprawy moje musi zawsze być wmieszany jakiś trup — myślał w duchu, żałując Koletty Rozen i jej ładnej okolonej krótkiemi, fryzowanemi włosami, twarzyczki, która tak prześlicznie wyglądała przy grubej żałobie. Zmęczona podróżą, w żałobnej sukni, która czyniła ją grubszą, księżna nie była tak ładną, miała za to dystynkcyę, której tamta zupełnie nie posiadała; przytem jej nieboszczyk nie zawadzał Pawłowi tak jak tamten; księżna była zbyt szczerą,