Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/262

Ta strona została przepisana.

szła korytarzykiem księżna. Zdziwiona przez chwilę, że drzwi nie otwierają się odrazu, zastukała z lekka, końcem palca dotykając zaledwie drzwi. Paweł nie ruszył się z miejsca nawet na głos kaszlu, którym księżna oznajmiała swe przybycie... za chwilę usłyszał, jak oddalała się nerwowym, szybkim krokiem.
— Teraz już — pomyślał — jest moją... zrobię z nią co zechcę... — i ze spokojem położył się do łóżka.
— „Gdybym się nazywał księciem d’Athis, czy nie byłabyś pani, po ukończeniu żałoby, została moją żoną? A jednak d’Athis cię nie kochał, podczas gdy Paweł Astier cię uwielbia, dumnym jest ze swego uczucia i zamiast ukrywać się z niem jak z czemś hańbiącem, chciałby o niem światu całemu oznajmić. Ach! Antonio! Antonio! jaki ja piękny sen miałem... Żegnaj na zawsze“.
Zaledwo otworzywszy oczy, jeszcze zapuchnięte od łez wylanych w nocy, księżna przeczytała ten list:
— Czy pan Astier odjechał?
Pokojówka, która w tej chwili podnosiła firanki w oknie, zobaczyła na końcu alei, powóz uwożący pana Pawła; był już zbyt daleko, by go dogonić.
Księżna wyskoczyła z łóżka i pobiegłszy do zegara, zawołała:
— Dziewiąta!...
Kuryerski pociąg o dziesiątej przechodził przez Onzain.