Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/268

Ta strona została przepisana.

naga“, którego egzemplarz dałem mu na wszelki wypadek... Cóż chcesz? trzeba się bronić.
Na podwórzu znowu pusto: tylko dwa powozy czekają na swych panów i biust Minerwy stoi jak zwykle na straży... O bogini! miej mię w swojej opiece! Tam na górze zaczęło się już wywoływanie z listy imiennej: każdy z akademików powinien zapewnić dyrektora, że głosem swym rozporządza swobodnie... Jest to, jak się domyślasz zapewne, prosta tylko formalność, którą się załatwia bardzo prosto, przecząc uśmiechem lub potrząsając głową, jak chińczyk z porcelany.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Rzecz niesłychana!! Tylko co oddałem moję depeszę Korentynie i stanąłem w oknie, aby odetchnąć świeżem powietrzem: próbowałem los mój wyczytać z okien przeciwległych, gdy naraz spostrzegam barona Huchenard, który stojąc w oknie, tuż obok mnie, również świeżego powietrza używa.. baron Huchenard, mój współzawodnik, najzawziętszy wróg Astier-Réhu, siedzący w jego gabinecie!... Jednakowo zadziwieni, zamieliśmy wzajemne ukłony i obaj jednocześnie odsunęliśmy się od okna... Ale... siedzi tam... czuję go przez ścianę... Bez wątpienia, zarówno jak i ja, oczekuje postanowienia Akademii, tylko, że on siedzi w obszernym salonie Villemaine’a a ja duszę się w tej dziurze, zapchanej staremi papierami... Teraz rozumiem już, dlaczego przybycie moje wywołało taki popłoch... ale co za przyczyna?... W jaki sposób się to stało? Kochana siostro,