Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/27

Ta strona została przepisana.

— Tak, proszę pani, krocie! — unosił się gniewem, wymieniał sumy, które mu ofiarowywano, Bos, znany Bos z ulicy Abbaye, dawał mu dwadzieścia tysięcy franków, tylko za trzy listy, pisane przez Karola V do Rabelais’go — i ona śmie nazwać to szpargałami!
Pani Astier słuchała zdziwiona. Wiedziała wprawdzie, że od dwóch lub trzech lat, mąż jej zbierał stare papiery, opowiadał jej czasami o jakim cennym nabytku, ale zazwyczaj słuchała go z roztargnieniem kobiety, która od trzydziestu lat słyszy jeden i ten sam głos męzki. Dwadzieścia tysięcy franków! tego nigdy nie przypuszczała. Dlaczego nie wziął tych pieniędzy?
Stary uniósł się gniewem, jak gdyby go kto miną podsadził.
— Miałbym sprzedać moje listy? podpisy Karola V!... Za nic w świecie! Żebyście nawet żebrać mieli o kawałek chleba, nie sprzedam ich, rozumiesz pani!
Blady, z wykrzywionemi ustami, krzyczał, bijąc w stół pięścią.
Żona nigdy go jeszcze takim nie widziała. Nagły wybuch ukrytych namiętności, zmienia nieraz ludzi tak, że nawet najbliżsi ich nie poznają. Wkrótce uczony ochłonął z gniewu i trochę zawstydzony, począł się tłomaczyć: dokumenta te były dlań niezbędne, szczególniej teraz, gdy nie mógł korzystać z archiwum. Gdyby sprzedał, musiał-