Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/270

Ta strona została przepisana.

szkańców jaskiń“, zobaczyłem otwierające się drzwi od archiwum i mistrza mego, zbliżającego się do mnie z otwartemi ramionami:
— Wybacz mi, drogie dziecko — mówił, krztusząc się z gorąca i wzruszenia — wybacz mi... ten człowiek trzymał mi nóż na gardle... musiałem... byłem zmuszony... sądziłem, że w ten sposób odwrócę nieszczęście, które mi grozi, ale widzę, że go nie uniknę, nawet kosztem popełnionej podłości....
Otworzył swoje ramiona, rzuciłem się w nie bez urazy, nie rozumiejąc nawet dobrze co za nieszczęście mu groziło. Ostatecznie wszystko się wkrótce naprawi. Mam najlepsze wiadomości o Ripault-Babin: bardzo jest wątpliwem czy ten tydzień przeżyje.
Jeszcze jedna kampania, droga siostro! Na nieszczęście, pałac Padovani, będzie całą zimę zamknięty z powodu żałoby... Pozostają nam jako pole manewrów, salony pani Astier, Ancelin i Ewiza, której poniedziałki weszły ostatecznie w modę od czasu bytności wielkiego księcia... Ale przedewszystkiem, kochana siostro, trzeba się przeprowadzić... Passy jest zbyt daleko, Akademia tam jeździć nie będzie... Powiesz mi, że znowu chcę, żebyś się kręciła, ale trudno... to rzecz wielkiej wagi! Patrz na Huchenarda... prócz przyjęć i balów, które wydaje, niema innych praw do fotela Akademickiego... Będę u za-