Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/293

Ta strona została przepisana.

tament na pierwszorzędnej ulicy, następnie przeniósł się do stajni na Batignolles a teraz nędzny żywot pędził pod jakąś szopą w Levallois, gdzie cała rodzina odwiedzała go od czasu do czasu.
— Otóż to się sławą nazywa! — dodał ze śmiechem Védrine; w tej chwili głos woźnego wzywał świadka Astier-Réhu.
Po chwili, we drzwiach, prowadzących do sali, ukazała się postać dożywotniego sekretarza; szedł prosto i śmiało, ale jego plecy, na które nie zwracał uwagi i drżenie szerokich ramion, zdradzały silne wzruszenie...
— Biedny Krokodylus! — szepnął rzeźbiarz — ciężkie próby teraz przechodzi... Ta historya z autografami, teraz znowu małżeństwo syna...
— Paweł Astier się ożenił?
— Trzy dni temu, z księżną Padovani... Rodzaj morganatycznego małżeństwa... nie było nikogo prócz matki pana młodego i czterech świadków... Byłem i ja w ich liczbie, jak się tego możesz domyślać. Jakaś szczególna fatalność łączy mię zawsze z rodziną Astier...
I Védrine opowiadał swoje zdziwienie, na widok zjawiającej się w sali merostwa, księżnej Padovani, bladej jak trup, zawsze jeszcze dumnej, ale z miną rozczarowaną i przygnębioną, z siwemi włosami, temi pięknemi włosami, których nie zadawała już sobie pracy farbować. Obok niej Paweł Astier, pan hrabia, zimny i uśmiechnięty, zawsze ładny... Wszyscy spoglądają na sie-