Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/49

Ta strona została przepisana.

kobietą. Nie zmienił się nic od tego czasu, posiwiał tylko trochę na skroniach; prowadził za rękę swoje dziecko, którego śliczne oczy podziwiałaś i szedł wolnym, spokojnym krokiem; za nim szła pani Védrine, popychając przed sobą wózek z młodszem dzieckiem.
— Ma ich troje, rachując w to i mnie — powiedział mi Védrine, wskazując na żonę, która rzeczywiście spoglądała na męża, wzrokiem pełnym macierzyńskiej czułości i zdawała się podobną do flamandzkiej madonny, patrzącej z zachwytem na swego syna i boga.
Rozmawiałem z niemi długo, stojąc na ulicy, bo zetknięcie się z tymi zacnymi ludźmi sprawiło mi prawdziwą przyjemność.
Védrine jest jednym z tych, którzy drwią sobie z powodzenia, publiczności i z nagród Akademii. Mając takie stosunki, będąc krewnym Loisillona i barona Huchenard, potrzebowałby tylko chcieć zatrzeć trochę zbyt odrębne cechy swego talentu, aby jutro otrzymał nagrodę, zamówienia i został członkiem Instytutu. Ale jego nie nęci nic... nawet sława.
— Dwa lub trzy razy w życiu swojem próbowałem już czem jest sława — mówił do mnie — wiem dobrze jak to smakuje. Zdarzało ci się czasem, przez roztargnienie, włożyć cygaro ogniem do ust... otóż to jest sława. — Dobre cygaro włożone ogniem do ust...