Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/55

Ta strona została przepisana.

Poczciwa kobieta, gruba i czerwona, rozmawia cienkim głosem, a właściwie zbiera ploteczki, które potem gdzieindziej roznosi; bardzo miła osoba. Ona także czytała moje wiersze przez noc całą. Zresztą może to tylko taki sposób wyrażania się.
Prosiła mię, ażebym ją odwiedził... cały Instytut u niej bywa.
Picheral nie omieszkałby powiedzieć, że u pani Ancelin, wielkiej zwolenniczki teatru, zbierają się przeważnie „komedyanci“, u p. Astier — „gryzipiórki“, a księżna Padovani najchętniej przyjmuje „panów“, całą śmietankę Instytutu.
Ostatecznie, te trzy kółka łączą się ze sobą, bo we środę, u państwa Astier, spotkałem wybór nieśmiertelnych, należących do wszystkich towarzystw. Był Danjou, komedyopisarz, baron Huchenard z Akademii nadpisów starożytnych, książę d’Athis, członek Akademii nauk filozoficznych i politycznych, Dumas, Brétigny i wielu innych.
Teraz przybywa jeszcze jeden salonu pani Ewiza, dobrej tuszy żydówki z małemi oczyma, która kokietuje cały Instytut i nosi jego barwy: zielone wyszycia na staniku i mały kapelusz ze skrzydłami kaduceum. Niemożliwa kokietka... słyszałem, jak zapraszając do siebie Danjou, mówiła do niego:
— U pani Ancelin — dają jeść, u mnie — kochają.