Teyssèdre był to froter. Od dawiendawna przychodził stale co środa do państwa Astier; tego dnia bowiem w godzinach poobiednich, pani Astier przyjmowała gości w gabinecie swego męża, jedynym przyzwoitym pokoju w tem mieszkaniu na trzeciem piętrze przy ulicy de Beaune, które było częścią wspaniałego lecz niewygodnego apartamentu. Można sobie wyobrazić, do jakiej rozpaczy ów zamęt, powtarzający się co środa, doprowadzał zacnego historyka, któremu przerywano jego systematycznie prowadzoną pracę. Szczerze też znienawidził frotera, chociaż obaj z tych samych stron pochodzili. Teyssèdre, chłop, o ostrych rysach twarzy i cerze żółtej jak wosk, którym posadzkę pociągał, na mocy tego, że pan Astier pochodził z Sauvagnat on zaś rodził się tuż obok w Riom, czuł się w prawie potrącania poufale o ciężki stół założony książkami i papierami i bez ceremonii wypraszał pana Astier z jednego pokoju do drugiego, dopóki ten nie schronił się nareszcie do małej komórki, w której z powodu nizkiego sufitu mógł się zmieścić tylko w postawie siedzącej.
Ustawił tam sobie stary fotel, stolik od kart, półkę do książek i przy świetle wpadającem przez górną część okna pokoju będącego na dole, pracował skurczony, jak kardynał La Balue w klatce, w której go zamknięto.
Tam właśnie siedział pewnego poranku, gdy w przedpokoju, w którym w najlepsze hałasował Teyssèdre, rozległ się odgłos dzwonka.
Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/6
Ta strona została skorygowana.