Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/61

Ta strona została skorygowana.

— To podłość! fałsz! tego nie napisałem!
Znowu zagadka! Pani Astier, która mogłaby mi ją objaśnić, zajęta jest poufną rozmową z Gavaux i księciem d’Athis.
Musiałaś nieraz widzieć jadącego z księżniczką powozem, drogą do Mousseaux, tego d’Athis, Samy, jak go tu nazywają. Wysoki, chudy, łysy i zgarbiony, twarz zużyta, woskowej bladości, z brodą długą do pasa, jak gdyby wszystkie włosy z głowy do niej się przeniosły. Mówi mało, a gdy patrzy na ciebie, zdaje się być oburzonym, że śmiesz oddychać tem samem, co i on, powietrzem. Jest ministrem uwierzytelnionym, ostrożny, w sobie zamknięty, na sposób angielski; wnuk Palmerstona — cenionym jest bardzo tak w Instytucie jak w ministeryum spraw zagranicznych. Jest on podobno jedynym z naszych posłów, który ośmiela się stawić czoło Bismarkowi. Powiadają, że otrzyma wkrótce jedną z ważniejszych ambasad. Co zrobi wtedy księżna? Czy opuści Paryż i pojedzie za nim? Dla kobiety tak światowej, jest to rzecz wielkiej wagi. Zresztą zachodzi pytanie, czy za granicą zgodzą się na ten dwuznaczny stosunek przyjęty w Paryżu, dzięki ich taktowi i ostrożności, oraz chorobie i wiekowi księcia, który od żony, zarazem swej siostrzenicy, o dwadzieścia lat był starszym.
Prawdopodobnie, książę rozmawiał o tych ważnych rzeczach z panią Astier i Gavaux, kiedy zbliżyłem się do nich.