Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/64

Ta strona została przepisana.

dziewać, moje dziecko.Loisillon dogorywa, Ripault nie długo pociągnie... Siedź cicho i spuść się na mnie... Od tej chwili, uważam cię za kandydata do Akademii.
Czy odpowiedziałem mu co na to? Nie wiem... nie pamiętam... Tak byłem zmieszany, że dotąd nie wiem, czy to nie sen. Ja! ja! w Akademii. Pielęgnuj swe zdrowie.jak najstaranniej, siostrzyczko droga i wylecz twe chore nogi, abyś mogła przyjechać do Paryża na dzień, w którym brat twój ze szpadą u boku, w mundurze z zielonemi, haftowanemi palmami, zajmie miejsce pomiędzy najsławniejszymi ludźmi we Francyi.
W głowie mi się kręci!... Całuję cię serdeczniei spać idę.

kochający cię brat
Abel de Freydat.

Pojmujesz, że wobec tych wszystkich zajść, zapomniałem o nasionach, drzewkach, słomiankach i innych sprawunkach, załatwię je wkrótce, bo jeszcze czas jakiś myślę tu zabawić.
Astier-Réhu kazał mi nic nikomu nie mówić, ale bywać u członków Instytutu. Jak najwięcej się pokazywać, ażeby mię widziano; to narazia jest najważniejszem.