Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/79

Ta strona została przepisana.

stko to było małych rozmiarów i zdawało się by«S przeznaczonem dla dwunastoletniego dziecka. Można było myśleć, że się jest w mieszkaniu jakiegoś karła, oprawiającego książki liliputom.
— Jest to garbus, — szepnął Védrine do ucha de Freydetowi, — i w dodatku, garbus kobieciarz, używający perfum i pomady.
Mdły i nieznośny zapach fryzyerskiego gabinetu, olejku różanego i perfum, połączony z wonią klajstru, uderzał nieprzyjemnie węch wchodzącego.
Védrine raz jeszcze zawołał, zwracając się w głąb pokoju, ale nikt się nie odezwał i obaj wyszli. Freydet się śmiał, słuchając co rzeźbiarz opowiadał o garbatym Lowelasie.
— Może jest gdzie na umówionej schadzce?
— Nie kpij sobie z niego, mój drogi, trzeba ci wiedzieć, że ten garbus wynajduje sobie najpiękniejsze kobiety w Paryżu, jeżeli wierzyć wiszącym w jego gabinecie fotografiom z napisami: „mojemu Albinkowi“... „kochanemu panu Fage“. Nie lubi żadnych szurgotów, same aktorki, kokotki wyższej sfery; nie sprowadza ich nigdy tutaj, ale od czasu do czasu, po dwu lub trzydniowej hulance, powraca w różowym humorze. Opowiada mi ze szkaradnym uśmiechem, że zafundował sobie przepyszny tom w ósemce, lub ładny tomik w dwunastce, bo tak zwykle nazywa według dużego lub małego formatu, przedmioty swych miłosnych zapałów.