Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/8

Ta strona została przepisana.

zdradzały służącą źle płatną i wskutek tego niezadowoloną.
Pan Paweł nie zamierzał pozostać na śniadadaniu. Zresztą czekano na niego; jego amerykan stał przed bramą; wpadł tylko na chwilkę, powiedzieć matce słów parę.
— Masz nowy amerykan? Muszę mu się przyjrzeć.
Pani Astier zbliżyła się do otwartego okna i uchyliła firanki, chroniące od słonecznego blasku; na dole stał połyskujący od nowości amerykan, w którym siedział Stenne, mały groom w nowiutkiej liberyi.
— Prześliczny! proszę pani! — rzekła Korentyna, która również wyglądała przez okno — pan Paweł musi wspaniale wyglądać w tym powozie.
Matka była uszczęśliwioną; naprzeoiwko otwierano okna, przypatrywano się pojazdowi, który był rzeczą niezwykłą w tym spokojnym kącie ulicy de Beaune. Pani Astier wyprawiła z pokoju służącą i usiadłszy na szezlongu, kończyła obszywać suknię.
Domyślała się wprawdzie, co sprowadziło syna, udawała jednak, że jest zajętą robotą i czekała aż Paweł sam pocznie mówić. Ale i Paweł rozsiadł się wygodnie w fotelu i bawiąc się wachlarzem z kości słoniowej, antykiem, który pamiętał u matki od najdawniejszych lat, nie zdawał się bynajmniej usposobionym do rozmowy.