Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/97

Ta strona została przepisana.

szym znajdziemy dosyć zasobów, aby godnie ich przyjąć!
— Generale!
— Co Wasza Książęca Mość rozkaże?
— Spóźnię się na balet!
— Dla czego więc Wasza Książęca Mość pozostaje tu tak długo?
— Ma być jakaś niespodzianka podobno... Czekają tylko aż nuncyusz odjedzie...
Te słów parę zamieniają półgłosem, nie patrząc na siebie, w ich urzędowych obliczach ani jeden muskuł nie drgnie. Adjutant, wyprostowany, jak gdyby na paradzie lub w loży królewskiej, siedzi z ręką opartą na biodrze, obok swego pana, którego sposób mówienia przez nos, oraz sztywną i uroczystą postawę naśladuje.
Stary Réhu stoi przed kanapą i nie chce usiąść, ani przestać mówić i poruszać swych wspomnień stuletnich. Znał tylu ludzi, w tak różny sposób się ubierał! Im dawniej się coś działo, tem lepiej to pamięta. — „Widziałem to sam, na własne oczy“ — ze wzrokiem w przestrzeń wlepionym, zatrzymuje się chwilkę, skończywszy opowiada nie, poczem nową anegdotkę rozpoczyna. Bywał u Taimy w Brunoy i w buduarze Józefiny, pełnym szkatułek grających, lub brylantowych kolibrów śpiewających i trzepoczących skrzydłami. Opowiada jak jadł śniadanie z panią Tallien, opisuje ją jak przyjmowała gości, wpół naga, w długiej kaszmirowej zarzutce, spadającej aż do stóp,