Strona:PL A Daudet Nieśmiertelny.djvu/98

Ta strona została przepisana.

obutych w koturny, z włosami rozpuszczonemu Widział piękne ciało hiszpanki, pulchne i białe, karmione słodyczami i na to wspomnienie, jego drobne, bez rzęs oczki błyszczą z pod powiek zapadłych.
Na dworze noc ciepła: w ogrodzie, na balkonie, rozmawiają półgłosem, tłumione śmiechy przerywają ciszę, w ciemności widać błyszczące punkciki tlejących cygar.
Gavaux, dla zabawienia Danjou i Pawła Astier, rozpytuje młodego gwardzistę o historyę z kapeluszem kardynalskim.
— Monsignor powiada do mnie: Pepino....
— A ta dziewczyna, hrabio, ta dziewczyna na kolei?
— Cristo! jaka była śliczna! — wykrzykuje stłumionym głosem włoch i w tej chwili, nie chcąc by zachwyt jego wydał się zbyt zmysłowym, dodaje słodkim głosem: — i sympatyczna, głównie sympatyczna. Wszystkie paryżanki wydają mu się piękne i sympatyczne. Ah! gdyby nie jego służba... I rozgrzany szlachetnemi winami Francyi, opowiada o życiu gwardzistów papiezkioh, widokach, jakie służba przedstawia, o nadziei, którą wszyscy żywią: bogatego ożenienia się, lub oczarowania kiedykolwiek podczas pontyfikalnej audyencyi, bogatej angielki katoliczki, lub fanatycznej hiszpanki, przybyłej z południowej Ameryki z darami dla papieża.