wesołości i nadziei ujrzenia swoich córek, oraz podchwycenia tajemnie ich życia światowego, w którem udział był mu wzbronionym.
Jeden za drugim z baronem na czele, cała banda przedefilowała przed panem i panią la Posterolle, następnie okrążyli salon wśród dwóch rzędów zaciekawionych gości. Gdy Régis, przechodząc ostatni, stanął przed tą kobietą, która przez tyle lat do niego należała — zaledwie ją poznał.
Od dnia ostatniego z nim spotkania, znacznie utyła. Włosy znowu odmiennej barwy; upudrowane na biało, ładnie odbijały przy ramionach i rękach młodych jeszcze i przy niemal dziecinnym wyrazie twarzy, pełnej i jakby obrzękłej. Ale odnalazł ją — ją samą w jej uśmiechu zawsze chytrym a tak zgodnym z spojrzeniem. Uśmiech ten przejął go na wskroś pomimowolnym dreszczem obawy. Wyrządziła mu tak wiele w życiu złego i tyle złego może mu jeszcze wyrządzić!... Skłoniwszy się aż do ziemi, nie odważył spojrzeć się w jej oczy i przeszedł prędko do męża, do tej dumnej postaci głupca — do tej pustej dyni, która go zastąpiła na wezgłowiu pani Ravaud.
„Znam te oczy...“ pomyślała pani La Posterolle, przypatrując się bacznie przechodzącemu...
— Kto to jest?... — zapytała, zwracając się do męża.
— Nie wiem — odrzekł La Posterolle, również zaintrygowany.
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/100
Ta strona została skorygowana.