Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

z wzniesionemi oczkami ku pokojowi swego przyjaciela. Ale nie!...
Kląby, ożywione dotąd skokami i szczebiotem dziecka wydają mu się obszarem pustym i nieskończonym. Aleja środkowa, którą przebiegał z swą ukochaną Pauliną i tak urocze przepędzał w niej chwile na pogadance, zarasta miejscami trawą — wszystko przekonywa, go o tym wyjeździe i o strasznej pustce, jaka nad nim zawisła.
Nagłe wejście Antyma do pokoju, przejmuje go dreszczem — serce zabiło jak młotem. Może jaką wiadomość o niej przynosił...
— Nie panie!... to coś śmieszniejszego... śmieszniejszego nad wszystko!... Dzisiejsze poranne dzienniki głoszą, że pan zwaryował... — Antym wypowiedział te słowa tonem złego humoru, zwykłym mu, gdy mówił o nieudanych sztukach swego pana. Następnie rozsunął firanki i podał ów pasztet wydrukowany w dwóch najpoczytniejszych miejscowych gazetach. Artykuł zawiadamiał w słowach nieulegających zaprzeczeniu, że znakomity autor dramatyczny, Régis de Fagan, podczas pobytu swego na Korsyce, w skutek panującej tam malaryi, dotknięty został pomieszaniem zmysłów. Pierwsze oznaki tej nieszczęśliwej choroby objawiły się na jednym z balów w Ajacio.
— Nikczemna!... — zawołał Régis w uniesieniu.
Poznał bezczelne kłamstwo swojej żony i piekielnie uknutą intrygę.