Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

biotu Maurycego. Bystrość umysłu małego chorego — jego dziecinne przymilania się — wdzięk niemal dziewczęcy — wszystko przypominało mi ciebie w tym samym wieku. Czy pamiętasz dnie, w których z powodu kaszlu nie wychodziłaś z domu? Przybiegałaś wtedy bawić się przy mojem biórku; z jakąż dumą dźwigałaś wielkie książki, pod których ciężarem uginała się twa malutka figurka — z jaką dumą podawałaś mi ołówek lub pudełeczko z piórami? A Ninetkę czy przypominasz sobie siedzącą na dywanie — nie większą od mojej pięści?... Porządkowała bibliotekę papy... przekładała i rozkładała książki jedna za drugą — ustawiała je krzywo — tytuły na dół — mieszała autorów — a ten nieład był dla mnie tak drogim, że nakazywałem szanować go Antymowi... Ach! te boskie figielki — te rozkoszne wspomnienia głęboko zachowałem w sercu!... Głos małego Maurycego był dla mnie, jakby echem tych pamiątek. Nieuwierzyłbym nigdy, że brak tego dziecka tak dotkliwie odczuję.
„Oznaka starości, moja ukochana córko! Oh, tak!... starości... Zaczynam rok czterdziesty piąty — wiek, w którym fizycznie przestaje już człowiek żyć z swoich procentów a zaczyna czerpać w kapitale dni i zdrowia. Siły się już nie odnawiają — każda zgryzota żłobi swoją zmarszczkę — każde wrażenie zabiera część sił fizycznych. Smutne to, moje dziecko — ale najlepsza część mego życia już skończona; szczyt mojej sławy już zy-