Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/117

Ta strona została skorygowana.

poczętą aryę. Śpiew przerywany był co chwila wybuchami zachwytu i rozlicznych omdlewań: „Zastrzyknięcie morfiny, mój kochany — ukłucie, które upaja, kołysze i przenosi w światy nieznane... Endlich... Endlich...
W końcu, gdy Isolda i Tristan, wyczerpani uniesieniem, wyrwali się z swoich objęć, sądownik meloman, wykręcił się na taburecie i zapytał Régisa o wiadomości o jego zdrowiu i pracach. „Nieszczególnie? co?... tak widzę to... życie kawalerskie... życie artysty... dla czego nie idziesz za przykładem żony?... ona wyszła zamąż... samiczka!... Ale jakże gmatwa Wagnera!... A propos — a twoje córki? Powiedz mi co o twoich córkach.
— Właśnie chciałem, panie radco... Starsza ma wyjść za mąż — połączyć się z rodziną Rémory — sądowników. Dlatego to właśnie, chciałem dowiedzieć się od pana niektórych szczegółów o tej rodzinie a mianowicie co do jej zacności...
Radca cmoknął szerokiemi, wielkiemi ustami.
— Co do zacności rodziny Rémory... tak... ale ojciec, prawnik nowego gniazda, nie przechodził żadnych stopni hierarchicznych i jedyny z naszych prezesów, który nosi brodę. Każdy z nowo przybyłych, w tych samych warunkach, goli brodę przez szacunek dla domu... Widzisz więc, jakim jest twój Rémory — a jeżeli syn wdał się w ojca...
Tu nastąpił obraz sądownictwa, względnie dawnego i nowego kierunku administracyjnego, tak rozwlekły i szczegółowy, że Régis źle już usposobio-