ny i trochę rozgorączkowany, byłby zerwał się i uciekł, gdyby nie zapytanie, które mu ciążyło na sercu i drżało na ustach; prawdziwe postscriptum tych odwiedzin. Zapytanie to udało mu się rzucić w chwili pożegnania; szło o pewną sprawę.. Hulin... tak... nie mylę się Hulin... wyrok separacyjny, o którym może radca... przypomina sobie... „Bardzo dobrze pamiętam!... Hulin z Hawru... pierwszorzędny basetlista. Człowiek jedyny we Francy i, który pojmował Bacha... mniej nakłaniał się do Wagnera; przyrzekł mi jednak przyjechać w tym roku do Bayreuth. Biedny człowieczysko...
— Cóż takiego?... cóż mu się stało?
— Nic nadzwyczajnego — po prostu umarł.
— Umarł! i... i.. jak dawno?... — bełkotał Régis, głosem niskich strun basowych.
— Mniej więcej miesiąc temu; pisał jeszcze do mnie czwartego rano a wieczorem tegoż samego dnia w łóżku, palnął sobie w łeb z rewolweru... — Oho!... człowiek namiętny... szalony w miłości... Malville wśród rozmowy, nie przestając myśleć o Wagnerze, przekrzywił usta, przewrócił oczy i zaintonował:
Iso... o... olde! Geli... i... iebte!...”
podczas gdy Régis — odurzony, oczy mając zamroczone, wymykał się z pokoju, potrącając o krzesła, partycye i foliały sądowe Umarł!... a więc wszystko się wyjaśnia. Wyjazd Pauliny do Hawru był koniecznym dla uregulowania spadkowych intere-