odbijała się na jego twarzy, że po kilkakrotnie spostrzegł, iż zwraca na siebie uwagę i że uśmiech jego wywołuje uśmiech przechodzących.
Zatrzymał się przy wystawie jednego z sklepów na ulicy de la Paix, mniej dla przypatrywania się porozwieszanym błyskotkom, niż dla swobodnego polotu myśli.
— Przepraszamy, kochany mistrzu! — odezwały się tuż za nim dwa głosy razem, jeden donośny męzki a drugi kobiecy. Régis odwrócił się raptownie.
Ujrzał przed sobą małżeństwo aktorów Couverchel, przysłowiowe na bulwarach, z powodu wzajemnej miłości i wspólnego dla siebie uwielbienia. Żyli już z sobą lat przeszło dwadzieścia. Żona należała do trupy aktorów w Wodewilu. Zachorowała i przez dwa lata występować nie mogła. W teatrze została zastąpioną i zupełnie zapomnianą.
Nie można sobie wyobrazić nic więcej rozczulającego, jak sposób, w jaki mąż błagał o rolę dla żony — jak wychwalał jej zalety, urodę, talent, bystrość pojęcia a to wszystko z tkliwie zwróconem spojrzeniem — niemal z zachwytem ku tej biednej twarzy, zeszpeconej ospą i szramami. W zamian, dziękowała mu słodkiem spojrzeniem, pełnem miłości, wdzięczności i dumy podwójnej — jako żona i artystka.
Régis przyrzekł rolę, jak jednemu tak drugiemu. Długo wiódł okiem za odchodzącymi kro-
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/120
Ta strona została skorygowana.