Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

Bastii, ażeby pożegnać młodego Rémory, wybierającego się już na ląd stały. Drugi list zawiadomił o blizkim przybyciu do Paryża Róży i Ninetki z panem i panią La Posterolle. Natychmiast przybiegną do swego ukochanego ojca. Potem następowały hygieniczne uwagi, przestrogi co do chłodu wieczornego i co do mgły w ogrodzie a w końcu rada używania pewnego rodzaju flaneli z wełny muflonów, z przyłączeniem adresu fabrykanta.
— Bardzo uprzejmie! powtarzał de Fagan, głaszcząc jedwabiste włoski Maurycego. Miałbym czas trzy razy umrzeć i nie zobaczyć moich córek!...“
Pani Hulin nie odpowiadała, niechcąc podwajać tej głębokiej boleści, tak uzasadnionej a pozostawiając chorego z dzieckiem, przeszła do drugiego pokoju, wzywana już oddawna energicznem machaniem rąk Antyma.
Zastała tam postać w okularach, wysoką, chudą, sztywną. Była to „mademoiselle“. Przyszła dowiedzieć się o zdrowie pana de Fagan.
— Od kogo? — zapytała pani Hulin.
— Od jego córek — odrzekła angielka z arogancyą.
— Więc są w Paryżu?
— Zdaje się.
Paulina zniżyła głos z obawy, ażeby Régis nie usłyszał ich rozmowy.
— Pan de Fagan ma się lepiej, ale gdyby się dowiedział od obcych a nie od nich samych, że są