w Paryżu, wystarczyłoby to, ażeby go zabić. Chciej pani powtórzyć to pannom de Fagan.
Angielka zmierzyła od stóp do głów panią Hulin, która odpowiedziała śmiałem spojrzeniem i odwróciwszy się, odeszła bez ukłonu, nie przemówiwszy więcej ani słowa.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Od trzech już dni państwo La Posterolle zamieszkiwali prywatne mieszkanie przy ulicy Cours la Reine, oczekując na ślub córki i na nominacyę głowy rodziny na członka rady stanu.
Pierwsza myśl Róży w Paryżu była dla ojca. Pobiegłyby do niego natychmiast z Ninetką, gdyby nie uwagi matki, zazdrosnej o ten pośpiech córek... Choroba mogła być zaraźliwą — szczególniej niebezpieczną dla osób przybyłych zdaleka i z świeżego powietrza. Trzeba najprzód zobaczyć — dowiedzieć się — przekonać... Ależ wiemy, mamo, co to jest — zapalenie mózgu nie udziela się.
Pani La Posterolle przygryzła wargi i z powagą nadmieniła, że mogą być narażone na spotkanie się u pana de Fagan z pewną osobą — co sprzeciwiało by się wszelkim warunkom przyzwoitości. Róża zaprzeczyła: „Pani Hulin?... Oh! to już oddawna skończone... Zdaje mi się nawet, że już jej niema w Paryżu“. Chcąc się o tem przekonać, wysłano na zwiady „mademoiselle“. Angielka powróciła tak zadowolona, że — jeszcze na ulicy, zdaleka dawała znaki parasolką paniom,