dziewczynkom śniadanie co wywołało serdeczniejszą i poufalszą wesołość.
A jakież to było wyborne śniadanie! Każda potrawa, obmyślona, ogadana, roztrząsana przez pana i przez kucharza, ażeby upewnić się, czy panna Róża lubi cukier w jarzynkach a panna Nina czy woli krem czekoladowy lub też waniliowy.
Oczarowane wykwintną biesiadą i nowemi swemi wiosennemi toaletami, dziewczynki ożywiały się coraz więcej — a wśród rozkosznej paplaniny, zapominały po trochu o przestrogach matki — zwłaszcza Róża, której Ninetka dawała bezustannie, tajemnicze znaki porozumienia.
Tym sposobem, pan Fagan dowiedział się niechcący, że w ostatni piątek „kuzynek“ zaprowadził je na operę komiczną. Właśnie ów „kuzynek“ był jednym z zabronionych przedmiotów do rozmowy — ale Róża nie umiała oprzeć się pokusie. Ojciec, pragnąc uniknąć tych pomimowolnyoh niedyskrecyj, za które dziewczynki otrzymałyby naganę po powrocie do domu, usiłował rozmawiać o rzeczach obojętnych. Napomknął o klasztorze, w którym się jakiś czas chowały a który widać było z okien i o pięknych jego ogrodach, gdzie tyle lat biegały szczęśliwe. Czy nie tęsknią do tych miejsc?... czy powróciłyby tam chętnie?...
— Oh! co do tego — to nie!... odezwały się dwa głosiki chórem.
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/13
Ta strona została skorygowana.