dziwnej mieszaniny... — Oh! gdyby Paryż umiał się śmiać jeszcze...
Ale Régis nie śmiał się — zraniony w swojej ojcowskiej miłości do głębi serca. Córki bezpowrotnie są już dla niego stracone!
Ponieważ Paulina usiłowała raz jeszcze przemówić na ich korzyść, Régis, rozczarowany i do łez rozrzewniony, odpowiedział z przelotnym i gorzkim uśmiechem:
— Nie, droga pani! Wszystko stracone... dzieci moje — nie są już mojemi dziećmi... Ta niegodziwa kobieta przywłaszczyła je sobie... Adwokat mój przepowiedział to odrazu... Pracowała jak mrówka, żeby mi ich serce odebrać... doza za dozą — godzina za godziną...
— i pomyśleć, że do końca życia jestem związany z tem stworzeniem i że mnie już nigdy z swoich szponów nie wypuści!... Po ślubie Róży, spotkamy się znowu na ślubie Ninetki; potem jako dziadkowie spotykać się będziemy przy uroczystościach chrztu. Będzie moją kumą-matką chrzestną moich wnuków, wpoi w nich nienawiść do dziadka — tak jak ją wpoiła w serca moich córek... Oh, ten rozwód!... błogosławiłem go, jako zbawienie swoje... pamiętasz pani?... Byłem dumny, szczęśliwy... ale kiedy się ma dzieci, rozwód — nie jest zerwaniem węzłów!...
Pani Hulin skłoniła głowę.
— Separacya nie wiele więcej warta, gdy się ma dzieci; jest to tylko pozorna i urojona forma... Dziecko pozostaje zawsze pomiędzy ojcem a matką.
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/145
Ta strona została skorygowana.