Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

Ściskała obydwoma rękoma książkę — czoło zachmurzone — twarzyczka nadąsana — bródka wsunięta głęboko w męzki stojący kołnierzyk. Ninetka nie dałaby się w tej chwili rozbroić ani prośbom ojca, ani też rozczulić błagalnym oczkom, wzniesionym ku niej, biednego małego kaleki. Chłopczyna wlókł za sobą kulę po ogrodzie smutny i znudzony. Za nic nie odstąpiłaby od swego postanowienia.
Pan de Fagan przez cały dzień walczył z złym humorem córek — humorem — wywołanym wpływem „nieobecnej“ a ztąd groźniejszym.
Na cóż było rozwodzić się? — ażeby powrócić do tych kwasów domowych a w ślad za tem do tego upartego milczenia, którego tak dobrze znał wpływ rozstrajający?...
Podczas tak długo i smutnie wlokącego się popołudnia, de Fagan napisał kilka listów do pani Ravaud — ale wnet je darł, jedne bowiem wydawały mu się zbyt umiarkowane; drugie nadto uszczypliwe.
Ku wieczorowi, gdy dzieci opuszczały go, żegnając chłodnym pocałunkiem, wręczył Róży karteczkę do pani Ravaud, którą prosił o rendez-vous nazajutrz rano.
W tejże samej alei obserwatoryum, gdzie kilka miesięcy temu knuli spisek co do rozwodu, dziś de Fagan oczekiwał na swoją ex-małżonkę i wyznać należy nie bez pewnego zaciekawienia.
Często wśród samotnie przepędzanych wieczorów, myśląc o niej, usiłował przedstawić so-