— Mój Boże! ależ to jeszcze nie ułożone!... Zawahała się... Jak uważasz to małżeństwo dla mnie?... Czy stosowne? Znasz mnie dobrze, mój drogi, i znasz pana La Poaterolle. Cóż mi radzisz?
Mówiła te słowa tonem szczerego zaufania i przyjaźni; idąc tuż około niego, bezwiednie chciała go wsiąść pod rękę; usunął się również bezwiednie a chcąc uniknąć zapytać, tak niewłaściwej natury, przypomniał jej warunki rozwodu: „nie opuszczać nigdy Paryża, nigdy dzieci z Paryża daleko nie wywozić“. Stłumiony głos jego drżał ze złości wśród płowych wąsów.
Uspokoiła go natychmiast. Córki twoje miałyby opuścić Paryż? a to już chyba nie z matką, ani też z powodu tego małżeństwa... La Posterolle jest urzędnikiem w radzie stanu i lada dzień zostanie członkiem rady — wszystko więc wiąże go z Paryżem. Ona sama zbyt jest paryżanką.
Argument ten uspokoił go więcej, niż wszystkie inne. Nie mógł bowiem wyobrazić sobie pani Ravaud, osiedlonej na prowincyi — pozbawionej teatru, cyrku, świetnych „premier“ i wszelkiego rodzaju wystawy, gdzie uczęszczała nie po to, ażeby „widzieć“, ale aby być widzianą.
W dalszym ciągu opowiadała o swoim La Posterolle i o korzyściach, jakie osiągnie z tego małżeństwa. Słuchał coraz spokojniejszy — bez nie-
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/37
Ta strona została skorygowana.