zadowolenia — a nawet chwilami objawiał swoje zdanie.
Zaczął padać deszcz, grożący już od samego rana — jesienny, drobniutki, przejmujący. Ciemne chmury piętrzyły się po nad pałacem Luksemburskim. Otworzyli parasole — po chwili zbyt od niego oddalona do poufnej pogawędki, złożyła swój parasol i szła tuż obok niego, rozmawiając o córkach.
Małżeństwo jej — jeżeli się na nie zdecyduje — nastręczy dzieciom stosunki w świecie urzędowym — partye bardzo korzystne... Starsza miała już lat szesnaście. Nie łatwo by jej przyszło wydać Różę za mąż, wśród swego osamotnienia i jako rozwódka.
Samotnej kobiecie trudno wdzierać się w towarzystwa a tembardziej przyjmować u siebie. Obie dziewczynki ucierpiałyby na tem...
— Ale ty, Régis — czy nie czujesz się bardzo osamotnionym?
Mówiła ciągle półgłosem, tuląc się coraz bliżej ku niemu — ażeby uchronić się przed wzmagającym się deszczem.
Potoki wody zalały aleję, drzewa rdzą jesienną powleczone i piękną grupę Carpeaux, z jej ruchomą kulą ziemską, podtrzymywaną przez cztery nimfy z bronzu, prześlicznego wykończenia.
Od czasu do czasu, jakaś para ulewą spłoszona, zrywała się z ławki, przechodziła tuż obok nich, z uśmiechem porozumienia, rzuconym ukrad-
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/38
Ta strona została skorygowana.