Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/60

Ta strona została skorygowana.

cały wieczór. A potem — mam serce tak ściśnięte — tyle przykrości przed sobą!... Pomyśl pan — doszłam do tego, że prawie życzę sobie, ażeby dziecko moje zostało kaleką... To straszne!.. ale jeżeli wyzdrowieje, ojciec przyjdzie mi je wydrzeć. I pan chcesz, ażebym poszła do teatru i starała się rozerwać?... Oh, nie! nie!... Idź pan z córkami a po skończeniu przedstawienia, przyjdź mi powiedzieć, czyś zadowolony i czy sztuka się podobała. Będę czekać... — obiecuję to panu.
Ponieważ każde jej słowo było szczere i płynęło z głębi duszy z tym spokojem, pełnym życia fali toczącej się po przestrzeni morza — Régis uwierzył i był posłusznym.
W dniu oznaczonym, wieczorem, przed rozpoczęciem próby, podczas, gdy pani Ravaud w towarzystwie pana La Posterolle i jednego z przyjaciół kazała otworzyć sobie lożę pierwszego piętra z tą pewnością kobiety, przyzwyczajonej do podobnych uroczystości — autor sztuki wprowadzał do loży parterowej swoje dwie córki w towarzystwie nieodstępnej angielki — sztywnej jak lalka z pomalowanego drzewa.
Sala przedstawiała widok fantastyczno-tajemniczy. W świetle lamp na wpół rozjaśnionych, na różnych piętrach przesuwały się cienie w milczeniu lub grupy szepczące: krytyków, przyjaciół, teatralnych bywalców — cały zastęp modystek, szwaczek i garderobianych. Od czasu do czasu na tle rzęsisto oświeconego korytarza, przez uchylo-