Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

Była to pani Ravaud. Zbliżyła się do Régisa z ręką wyciągniętą i potrząsając silnie dłoń jego w koleżeńskim uścisku, odezwała się: „Popisałeś się, mój malutki, bardzo dobrze! Wybornie!“ Rzuciwszy rozpromieniony uśmiech córkom, oddaliła się, pozostawiając wszystkich pod wpływem osłupienia, tak śmiałego, nieoczekiwanego i niewłaściwego znalezienia się. Jedni uważali je po prostu za szaleństwo — drudzy za niepohamowany entuzyazm dla sztuki, silniejszy nad poczucie przyzwoitości; inni zaś a w tej liczbie Régis, za cechę rasy kobiet światowych, ubiegających się za reklamą — usiłujących przedewszystkiem być na widowni, i zdobyć dla siebie, bądź co bądź rolę, w jakiejkolwiek sztuce, w której nie biorą udziału.
„Popisałeś się, mój malutki“, powtarzał Régis w duchu, śmiejąc się sam do siebie... Umieściwszy córki z nauczycielką w powozie, podążył pieszo do domu, aby ukoić rozgorączkowane nerwy chłodem jasnej jesiennej nocy.
Jako przeciwstawienie obecnej chwili, przypomniały się mu wieczory, w których powracał z teatru z żoną — po sztuce nieudanej.
Jakiż wówczas żal miała do niego — jakim złośliwym i ironicznym śmiechem policzkowała dzieło i autora... a te pogardliwe ruchy ramion, na jego nadzieje jeszcze niestracone!... i nazajutrz rano, za nadejściem dzienników — jak umiała wyszukiwać w tych foliałach sprawozdań, zdradnych i jadowi-