tych, najboleśniej drażniących jego miłość własną... Oh! zły towarzysz życia!... Dziś, może oklaskiwać swojego „malutkiego“. On — cieszy się, że powraca sam — swobodny pod tem niebem zasianem gwiazdami z myślą, że ona zapewne szaleje ze złości, z powodu tego tryumfu niezaprzeczonego — korzystnego — słowem takiego, jakiego przy niej nie zaznał!
Po upływie kilku tygodni od czasu przedstawienia w Wodewilu, gdy jeszcze nazwisko autora nie zeszło z afiszów a portrety jego zalegały wszystkie znaczniejsze witryny; dzienniki ostentacyjnie ogłosiły ślub w merostwie przy ulicy Drouot: pana La Posterolle, referendarza Rady stanu z panią Ravaud. Nowożeńcowi towarzyszyło dwóch ministrów a nowo zaślubionej dwóch członków z Akademii, z których jeden był już jej świadkiem przy pierwszem małżeństwie, osiemnaście lat temu. Toalety świetne i mnóstwo pięknych dam. Po obrzędzie, nowożeńcy podejmowali obecnych w swoich apartamentach przy ulicy Lafitte.
— Bądź pan szczerym, panie de Fagan — odezwała się Paulina Hulin do obecnego u niej tegoż wieczoru sąsiada. — Czy to, co dziś zaszło — nie zasmuciło pana?...
Przysiągł, że nie. Po chwili z wyrazem pełnym czułości, dodał:
— Ah! jakżebym pragnął, żebyś pani była już także wolną... Jestem niestety, bardzo pokrzy-
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/64
Ta strona została skorygowana.