względu na kuzyna... W jego wieku, to świetne położenie!...
Była rozkoszną, wymawiając te słowa... istny model dla malarza! Siedząc na brzegu niskiego fotelika, określała parasolem kontury wrzorzystego dywanu. Oczy spuszczone ukazywały się chwilami z pod przymrużonych powiek; badawcze i chytre śledziły wrażenie słów rzucanych.
Régis zrozumiał, że przysłano mu Ninę w zastępstwie siostry, zbyt uległej i powolnej. Chciano wyrwać mu zezwolenie na rzecz wielkiej wagi... W okamgnieniu wobec tej przebiegłej małej intrygantki, na twarz jego buchnął gorący rumieniec oburzenia, jak gdyby miał przed sobą dawną swoją żonę.
— Niech pani La Posterolle jedzie sobie na koniec świata razem z swoim mężem — nic mnie to nie obchodzi!... — krzyknął. — Ale obiecała mi — przysięgła, że moje córki Paryża nieopuszczą!... Tego ustępstwa — nie uzyska odemnie nigdy!... nigdy!...
Słowa swoje potwierdził silnem uderzeniem pięści o stół. Była to jedna z tych demonstracyj, zdradzających najczęściej w mężczyźnie słabość charakteru i bezilność w pokonywaniu przeszkód.
Panna Nina najspokojniej odpowiedziała, że matka uprzedziła ją, tak samo jak i siostrę, że pozostaną obie w klasztorze „Niebowzięcia“ z możnością wychodzenia co niedzielę.
Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/67
Ta strona została skorygowana.