Strona:PL A Daudet Róża i Ninetka.djvu/92

Ta strona została skorygowana.

skach, zamierzali podług miejscowych karnawałowych zwyczajów, obiegać i intrygować salony w Ajaccio.
— Otóż chodziłem po mój kostium Mefista... Uważajno na te dwa schodki, mój drogi... No! jesteśmy już w domu...
Weszli do starego nędznego gmachu, którego mury na zewnątrz i na wewnątrz lśniły się kroplami wilgoci. De Fagan postępował za baronem w milczeniu, nagle zapytał:
— Czy do prektury także pójdziecie?...
— Naturalnie!... jest tam bal i teatr amatorski.
— W takim razie, kochany baronie, postaraj się o jaki kostium dla mnie i zabierz mnie z sobą.
— Nic łatwiejszego! — odpowiedział. Rad z przysługi, jaką może oddać swojemu wierzycielowi.
— Poprosimy bassa Déodato... nie!.. raczej barytona Paganetti... twojego wzrostu... da nam kostium do wyboru... Ah! Otóż i Firmin.. Firmin, połóż nakrycie dla pana... pozostanie ze mną na obiedzie...
W mieszkaniu wilgoć i pleśń taka sama, jak na schodach. Wynajmowała go baronowi, wdowa Limperani, matka jałmużnika marynarki, nieobecnego od kilku lat w Ajaccio. Meble poważne, stare, rzadko porozstawiane. Mnóstwo muszli, roślin podzwrotnikowych i zasuszonych gałęzi korali. Na kominku mała fregata wyrzeźbiona z drzewa. Świętości i obrazki porozwieszane na ścia-