iż duchy, które straszyły je w nocy ulatują gdzieś w oddalne strony.
Były chwile w których pani Pereux rozprawiała z Bogiem jeżeli można tak powiedzieć, tj. przedstawiała mu swoje życie bez zarzutu, swoje dziecinne przywiązanie, poświęcenie dla męża, miłość dla swego syna, — którego dusza była jakby odbiciem jéj własnéj duszy i była ona powiemy niemal, pewną, iż fatalność nie może zniszczyć tyle świętych rzeczy tak nabożnie nagromadzonych, a które dotąd cieszyły się błogosławieństwem Pana.
Doszła do tego nawet, iż zapytywała się, czemu łzy płynęły z jéj oczów, iż śmiała się ze swego dzieciństwa i tłomaczyła sama sobie, iż to wszystko z czem odezwała się do swego syna zpowodu wiadomego listu, było nieodwołalną prawdą. Mogło to nią być w istocie, — a zresztą co dziwnego, że jak skoro powyższe przypuszczenie zrodziło się w jéj umyśle, uchwyciła się go natychmiast z takąż samą łatwością, jak poprzedniego.
Należy dodać że pani Pereux posiadała jedno z tych serc chrześcijańskich, pelnych ufności w sprawiedliwość boską, sądziła więc, iż obrażałaby Boga przypuszczając, że może on ją ciągle karać bez przyczyny; zresztą nic nie było zmienioném w około niéj Edmund był więcéj wesołym jak zwykle; życie uśmiechało mu się ze wszystkich stron, był zdrów jak nigdy.
Możnaż więc było brać za rzeczywistość, jedną z tych obaw nieskończonych, które od czasu do czasu miotają umysłem matek, i nie byłoż naturalniejszém
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/109
Ta strona została przepisana.