w sposób surowy przez swego opiekuna, co dzięki silnej naturze młodziana wyszło mu na wielką korzyść.
W siódmym roku swojego życia, Gustaw umieszczony został w kollegiam; a nie wcześniej jak w pietnastym roku, pani Pereux zdecydowała się oddać do tej szkoły swojego Edmunda.
Gustaw odgadł odrazu w swym nowym towarzyszu charakter bojaźliwy i cichy dziecka wychowanego przez kobietę i natychmiast został jego opiekunem i przyjacielem. Poufałość zrodzona w tym czasie przeciągnęłą się po ich wyjściu z kollegium: widywali się prawie codziennie.
Gustaw kochał Edmunda, tak jak ojciec kocha swego syna. Wiekiem, nie był wprawdzie od niego starszym, ale silna kompleksya jaką był obdarzony i opieka jaką udzielał mu w kollegium, czyniły go w oczach Edmunda o wiele dojrzalszym udzielając mu pewien rodzaj ojcowskiej nad nim władzy, — władzy, której bynajmniej nie nadużywał.
Pewnego dnia, pani Pereux rzekła do Gustawa.
— Gustawie, miej staranie o moim synu,
I od tego czasu Daumont, uważał za swięty obowiązek to, co dotąd było jedną z przyjemności jego życia.
Należy dodać, iż niejednokrotnie Gustaw spotykał wzrok pani Pereux, spoczywający z jakimś niepokojem na Edmundzie.
Było to w chwilach gdy syn jej był bledszym jak zwykle i więcéj zamyślonym. W tem macierzyńskiem
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/12
Ta strona została przepisana.