mogła ona jednak od niéj się powstrzymać, choć wyrzucała sobie tak poufałą rozmowę z osobą, której nie znała, a która byle tylko chciała mogłaby była odgadnąć całą jéj tajemnicę.
Ale czyż mogła obawiać się Antonina, zdradzić uczucie z którego sama sobie jeszcze nie zdawała sprawy? Co się zaś tyczy tego, iż mogła się domyślać, że Nichetta była nasłana przez Edmunda, to była ona na to zbyt niewinną i można być pewnym że choćby jéj kto podobną myśl nasunął, wahałaby się jeszcze długo czy ma ją przyjąć za rzeczywistość czy nie.
— Nie żeni się, mówiła Nichetta ponieważ nie wie jeszcze, czy młoda panna którą kocha, kocha go wzajemnie.
— Nigdy z nią o tem nie mówił?
— Nigdy; widział ją tylko kilkakrotnie.
— I to tylko widząc ją na ulicy pokochał?
— Nie inaczéj; to dziwne, nieprawdaż proszę pani? ale zdaje się iż ta młoda panienka jest tak piękną, tak przyjemną, tak miłą i czystą, że dosć ją raz widzieć, aby pokochać.
Nichetta zlękła się czy zadaleko nie zaszła.
— Proszę pani dorzuciła prędko, oto małe kołnierzyki, bardzo skromne ale stosowne dla młodych panienek.
— Wistocie, wistocie... wybąknęła Antonina ten kołnierzyk jest prześliczny; biorę go, biorę.
— Tak więc, te dwa czepeczki i ten kołnierzyk? spy-
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/137
Ta strona została przepisana.