wszędzie gdzie jego powózki przejdą, znajduje się już nie obfitość wody, ale obfitość błota.
Właśnie taką powózka dopiero co przeszła.
Panienka uniosła więc swoją sukienkę, tak, iż Edmund, który machinalnie śledził ją oczyma, mógł dojrzeć dwie małe stopy kokieteryjnie obute, dwie prześliczne nóżki, których objętość rozszerzała się coraz bardziéj, — co wszystko razem wzięte zapowiadało nogi, jakie już tylko na obrazach Corregia i w posągach Pradiera dają nam się widziéć.
Nie wiem dla czego, ale te małe stopy drepczące po bruku, te białe obcisłe pończochy, ta noga, któréj tylko część można widziéć, a domyślać się reszty, — wszystko to na imaginację mężczyzn wywiera wpływ nieograniczony. Więcéj powiem; — suknie, które kobiety podnoszą dla ochronienia ich od błota, są jedynemi pociechami zimy.
Edmund był takim jak wszyscy inni mężczyzni; chwil kilka podziwiał te dwie zachwycające stopy, te dwie tyle zapowiadające nogi, — poczem odezwał się do Gustawa:
— Zapewne widziałeś młodą dziewczynę, która dopiero co przechodziła z swoim ojcem?
— Nie — odrzekł Gustaw.
— Która tam idzie, mówił Edmund, ukazując panienkę.
— Czy piękna? zapytał pierwszy.
— Zachwycająca, mój drogi; patrzno, co za piękne
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/15
Ta strona została przepisana.