Natenczas odczytał to co napisał i, przemedytowawszy chwil kilka, podarł na kawałki swoje pismo i rzucił szczątki w ogień.
„Jakiż ja jestem bezrozumny, zawołał, czyż nie kazała mi ona wyjeżdżać? Jakiemże prawem wymagam od tego dziecka połączenia jéj zdrowia z moją chorobą, jéj życia z moją śmiercią? Jakimże prawem ofiaruję jéj trupa za męża? W imię czego chcę zabrać jéj młode i piękne lata, tak jak się zabiera kwiaty — aby je rzucić na grób? Czyż ona mnie kocha, czyż może mnie kochać, — mnie, który mówiłem z nią raz jeden tylko przy oddawaniu rękawiczki, a którego raptem widziała dwa razy? Mogęż nadużywać jéj litości? No, ja byłem szalony, jestem przeklęty, zupełnie przeklęty”.
J oparł swoją głowę na rękach.
„Jeżeli jednak, rozpoczął myśleć po chwili głębokiej zadumy, — jeżeli jednak nie mam prawa wymagać jéj miłości, mam przecież prawo kochać ją i oglądać, mam prawo dać jéj poznać, iż poczynając od dnia, w którym ją pierwszy raz ujrzałem, połączyłem myśl moją z jéj myślą. Zamiast poświęcać dla mojego szczęścia czas, który pozostaje mi do przeżycia, poświęcę go dla szczęścia jéj. Przekleństwo człowiekowi którego pokocha, jeżeli człowiek ten nie uczyni jéj szczęśliwą. Pojdę do p. Devaux, wyjaśnię mu wszystko, wyznając całą prawdę. Zapytam go, czy chce mnie przyjąć za swego syna. Zapytam Antoniny, czy kocha mnie jak brata .Ujrzę rozwijające się u niéj jéj pierwsze uczucie. Będę ją kochał nie jak kobietę, ale
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/160
Ta strona została przepisana.