— Nie, odpowiedziała Antonina; nigdy ja tego nie zapomnę, iż panna przyniosłaś mi ten list.
Powiesz panu Pereux co z nim zrobiłam i dodasz panna, iż żegnając cię poszłam do gabinetu mego ojca.
To mówiąc, Antonina włożyła list Edmunda za gors swojéj sukni i wyszła z pokoju, aby się udać do pana Devaux.
— Mój ojcze, mój dobry ojcze, rzekła siadając mu na kolanach, mam z tobą mówić o poważnych rzeczach.
— Przestraszasz mnie, zawołał p. Devaux śmiejąc się. Poważne rzeczy w twoim wieku drogie dziecko.... cóż to znaczy?
— Mój ojcze, rzekła Antonina głosem stanowczym, ja się kocham.
— Ty się kochasz? powtórzył p. Devaux, którego to wyznanie niemało zadziwiło.
— Tak kocham kogoś, który mnie kocha — i przychodzę cię uprzedzić ojcze, iż matka tego pana przybędzie jutro rano prosić cię o moją rękę dla niego.
Doktór patrzył na córkę z rzeczywistem zadziwieniem.
— I ty to wszystko tak sama urządziłaś?
— Sama ojcze.
— Któż jest ten młody człowiek? sądzę bowiem iż ten kto cię kocha jest młody. Powiedz mi jego nazwisko, a jeżeli okaże się godnym mieć za żonę istotę, za którą każdodziennie nieprzestaję dziękować Bogu, — to go zaślubisz.
— Nazywa się p. Edmund Pereux, mój ojcze.
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/178
Ta strona została przepisana.