ninie pielęgnować mnie, według wskazówek jéj ojca i jéj serca. Czy te starania któremi mnie otacza, pomagają mi, czyli też nieprzestaję mieć nadziei, dość że zdaje mi się, iż wyglądam przyszłości spokojniéj. Nie jestem już tak blady jak w Paryżu i pozbywam się kiedy niekiedy moich posępnych bezsenności. Promień słońca wciska się między moje zwątpienia. Są rzeczy, których ty sam nie jesteś zdolny pojąć, ty, którego obszerne płuca, mogą się żywić powietrzem wszystkich krajów, ale z tem wszystkiem postaram ci się wywómaczyć, ponieważ przyniesie to małą ulgę mojemu cierpieniu.
Widzę istotnie wszystko co mnie otacza, w innych jak dawniéj kolorach. Od chwili w któréj dowiedziałem się o konieczności rozstania się z życiem — miłość, kwiaty, niebo, wszystkie te dary Boga, wydają mi się inaczéj, aniżeli wtenczas gdym sądził, iż będę ich mógł używać, przez długie jeszcze lata. Dom który zamieszkujemy, przyparty jest do małego pagórka, pełnego grot głębokich i porosłego karlemi drzewami. Często, kiedy słońce najgoręcéj parzy, jak gdyby dla dowiedzenia sobie, iż mogę walczyć ze zmęczeniem, pod którem upadają najsilniejsi, często mówię, błądzę po téj małéj pustyni, chodzę tu i owdzie z odkrytém czołem, wsłuchując się we wszystkie odgłosy i szumy, które tam panują. Jestem sam, wchodzę zazwyczaj do jakiéj świeżéj czeluści, gdzie siadam, czując oziębiający się pot na mójém czole. Zapytuję w tedy sam siebie! „czy to nie zaszkodzi mi przypadkiem co ja czynię”? i odpowiadam: „jeżeli nie zaszkodzi, to znaczyć będzie iż nie
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/212
Ta strona została przepisana.