odwracając jej głowy, a w pocałunku jaki jéj złożyła zawarte były wszystkie obietnice poświęcenia, jakie robić i dotrzymywać mogła, dusza młodéj kobiety.
Rozesłała na wszystkie strony po doktorów i napisała do swego ojca i Gustawa aby natychmiast przybywali. Myślała, i słusznie, iż Edmund nie może nigdy cierpieć na zbytek przyjaźni i troskliwości.
Jakieśmy to powiedzieli, doktór przybył i od pierwszego wejrzenia, zwątpił o wszystkiem.
„Niech tylko żyje jeden tydzień, rzekła doń Antonina, niczego więcéj od pana nie wymagam”.
Ten tydzień, był to właśnie czas, jakiego potrzeba było na dojście jéj listów do Paryża i na przyjazd pana Devaux do Nicei. Otóż Antoninie zdawało się, iż jeżeli zdołają przedłużyć życie jéj mężowi aż do téj chwili, będzie on natenczas ocalonym.
Tak wielką ufność pokładała w naukę i przywiązanie swojego ojca!...
Pan Murret, tak się zwał doktór, którego p. Devaux zalecił swojéj córce, odpowiedział młodej kobiecie, iż stan chorego nie pogorszy się przed upływem tygodnia.
Stan pogorszony, — to znaczyło śmierć.
Pan Murret uciekał się niejednokrotnie, do obfitego puszczania krwi, co pozwalało choremu swobodniej oddychać; ale to miało bezpośredni wpływ na mózg i następstwem tego była maligna; maligna, ta przestraszająca zwiastunka boleści, okropny obraz szaleństwa, który sprawia, iż ci wszyscy, którzy są jéj niememi
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/228
Ta strona została przepisana.