słyszeć, ponieważ żadna nie ujdzie jego świadomości, — to w szczerości ich obu powinien był odrazu rozpoznać dwie natury jakiemi obdarzył kobietę.
Jakeśmy to powiedzieli, pan Devaux i Gustaw przybyli do Nicei, ale pani Pereux z synem i Antoniną nie mieszkała w samem mieście, a miejsce gdzie zamieszkiwała, nie miało prawie nazwiska; było ono i nie było miastem. W jedną i w drugą stronę stały szeregiem domostwa i nasi dwaj przyjezdni nie wiedzieli gdzie się obrócić.
Pan Devaux spoglądał więc na prawo i na lewo, szukając jakiego znaku, któryby mu mógł wskazać to czego poszukiwał, kiedy nagle spostrzegł trzy przechadzające się osoby: młodą dziewczynę, starego jegomościa i podżyłą damę z parasolem pod lewem ramieniem a książką pod prawem.
Pan Devaux, kazał stanąć woźnicy, wysiadł i zwracając się do starego jegomości rzekł:
— Nie mógłbyś mi pan wskazać, mieszkania pani Pereux?
— Byliśmy tam właśnie dowiedzieć się co słychać, odrzekł zagadniony. Sąsiadujemy z sobą, i od dnia w którym ten młody człowiek zachorował, chodzimy tam codziennie po wiadomości. Nie śmieliśmy prosić ażeby nas wpuszczono. Jeżeli będziesz się pan widział z jego matką i żoną, oświadcz im, prosimy, żywe interesowanie się nasze zdrowiem nieszczęśliwego.
Podczas téj rozmowy, Gustaw wysiadł z powozu
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/239
Ta strona została przepisana.