— Może chcesz iść ze mną?
— Lepiéj będzie gdy mnie nie zobaczy.
Edmund dopytywał się o pannę Karolinę Toussain. Wskazano mu ulicę gdzie się jéj magazyn znajdował. Udał się tam.
Przy ulicy *** znajdował się magazyn elegancko choć prosto urządzony, zawierający czepeczki, hafty oraz wstążki różnego rodzaju.
Nim drzwi otworzył, Edmund przez okno zajrzał do magazynu.
Nichetta siedziała przy kantorze. Biedna dziewczyna była blada; ubrana w czarną suknię, wyglądała jak w żałobie. Robiła coś.
— Ile to rzeczy się odmieniło od chwili kiedym ją raz ostatni widział — szepnął.
Otworzył drzwi.
Słysząc wchodzącego, Nichetta podniosła głowę, a poznawszy Edmunda wydała krzyk.
Kdmund rzucił się w jéj objęcia; biedna dziewczyna miała łzy w oczach.
Nie nie mogło być wymowniejszego nad to wzruszenie.
— Jak ci się powodzi Edmundzie? spytała po przyjściu do siebie Nichetta, postanowiwszy uroczyście nie znówić o Gustawie.
— Wyleczono mnie, moja Nichetto; jestem ocalony.
— To dobrze! O jakże-ż Bogu wdzięczna jestem za to. Sam tu jesteś:
Z Antoniną i...