re wymawiali kiedyś, Może oni już ogłuchli, może nie pomną ich, może sobie nawet z nich drwią.
Tak jest; jeżeli się chce w umyśle pozostawić czyste wspomnienie utworzonych typów, trzeba im kazać powrócić do Boga; trzeba by maska zdjęta z nich po śmierci była przyjemna i przypominała szczęśliwe chwile życia; by uśmiech krasił ich nawpółotwarte usta, a śmierć podobną do snu była; trzeba, aby złudzenia zstąpiły do ich wezgłowia i zamarły uśmiechając się do nich.
Ukochany przezemnie poeta powiedział:
I nie czuć jak na czole girlandy kwiatów świeże
I miał słuszność
Książka, którą podajemy do druku, osnuta jest na tych trzech wierszach; jeżeli jednak wcielicie się wy sami w swego bohatera a zrobiwszy go młodym ładnym, kochającym i kochanym, nie macie odwagi o śmierć go przyprawić w pośród rozkoszy w jakich go umieściliście, jeżeli chcecie dozwolić mu wychylić aż do dna czarę do której swe usta przyłożył i dozwalając mu żyć dajecie to wszystko o czem tylko mógł zamarzyć i dopiero rozstajecie się z nim nie mówiąc co się z nim stało, w takim razie piszecie zachwycającą książkę dla młodych czternasto lub piętnastoletnich panienek, ale nie wyczerpującą dla ludzi poważnych.
Skoro nieodstępujecie ani na chwilę swego bohatera